4185,36 – tyle kilometrów pokonali w sumie uczestnicy IV 12-Godzinnego Biegu Charytatywnego. Andrzej Ludzkowski, który zobowiązał się biegać przez tytułowe 12 godzin, pokonał ponad 71 km. Udało się zebrać ponad 11 tys. zł. Dzięki tym funduszom będzie można wykupić turnusy rehabilitacyjne dla Martynki, niepełnosprawnej dziewczynki z naszej gminy.
Ponad 540 osób wpisało się na pamiątkową listę uczestników. Pokonane kilometry robią wrażenie nie tylko w tym sumarycznym wyniku. Kilkanaście osób pokonało w biegu półmaraton! Biegaczom dzielnie towarzyszyli śmigający rowerzyści: najdłuższy dystans pokonał na rowerze Michał Lewandowski (170 km), a tuż za nim Sebastian Dudziak (150 km). Franek Morawski (11 lat) zrobił na rowerze 150 kółek wokół stadionu, a 7-letni Kajtek Wojciechowski przebiegł ich 10. Zresztą nie o rekordy chodziło, ale o gest, o wsparcie dla Andrzeja, o obecność, na ile długo kto może, na bieżni. Ledwo tuptające maluszki pokonywały przynajmniej 100 metrów, ale były! Wielu biegaczy wracało kilkukrotnie. Także burmistrz, który rano biegał, później kolejne okrążenia pokonał z wózkiem z synkiem, a wieczorem jeszcze przyjechał i maszerował w grupie wsparcia dla Andrzeja, gdy zmęczenie było naprawdę potężne. Symbolicznych kilka kółek przemaszerowali lub przebiegli także Radni Rady Miejskiej: Alicja Kobus, Mikołaj Gałka, Błażej Kaźmierczak, Dawid Krauze i Szymon Pędziński, a także Radny Powiatowy Stanisław Woźniak. Radna Grażyna Nawrocka dwoiła się i troiła także przez tytułowe 12 godzin, żeby zachęcać do aktywności, a także hojności podczas licytacji. Przybyli też „odblaskowi” „kijkarze” z Rakowni, Wesoły Rower wykręcił w sumie ponad 300 kółek.
Andrzeja dzielnie wspierał cały klub (KB Katorżnik, Andrzej jest jego prezesem). Tylu ciast, ile napiekły dziewczyny, to ja nie widziałam na żadnym weselu. Z kolei kilkuletnia Agatka postanowiła sprzedać na stadionie swoje maskotki, żeby także w ten sposób wesprzeć zbiórkę dla Martynki. Do jej puszki trafiło ponad 1200 zł. Była też tradycyjnie grochówka, grill, tańce. Orkiestra Mateusza MJ Sibilskiego, także tradycyjnie, przebiegła symboliczne kółeczko dzierżąc instrumenty, a potem umilali graniem ostatnie kilka kółek przed finałem imprezy. Pomagała OSP (cały dzień!), koło PZW. Mnóstwo ludzi, mnóstwo dobrej energii!
A jak Andrzej to zniósł? Jak sam mówi: było bardzo ciężko. Ale dał radę. My już wiemy jak go podtrzymywać na duchu, gdy ma kryzys… Ktoś mu musi towarzyszyć na bieżni i podpytywać o sportowe dokonania, pierwsze sportowe fascynacje. Wtedy Andrzej przestaje myśleć o bólu i po prostu opowiada i biegnie. Andrzeju, przepraszam, że Cię tak podchodzimy wrednie, ale to w dobrej wierze!
Próbowałam znaleźć jakiś punkt odniesienia, żeby zobaczyć dokąd „geograficznie” dobiegliśmy, pokonując wspólnie 4185,36 km. Gibraltar? Za mało, bo tam „tylko” 3240 km z Murowanej Gośliny. Nordkapp? Może, ale pod warunkiem, że przez Moskwę. Albo Kair. Kair pasuje, bo to 4122 km.
Jeśli ktoś nie mógł być na biegu, a bardzo by chciał jeszcze się przyłączyć, to pieniążki można wpłacać na konto prowadzone przez Stowarzyszenie Doliny Trojanki – nr 49 9044 0001 0020 0240 4882 0001 z dopiskiem dla Martynki Raczyńskiej.
Monika Paluszkiewicz
inspektor ds. komunikacji społecznej
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
tel. 61 89 23 686
Zdjęcia: Monika Paluszkiewicz